Przejdź do dokumentu
To jest dokument premium. Niektóre dokumenty na Studocu są premium. Przejdź na wersję premium, aby odblokować.

Cechy kulturowe plemion Zuni i Doby według Ruth Benedict

Notatka dotycząca cech kulturowych plemion Dobu i Zuni, która opracowa...
Kurs

Antropologia kulturowa (05-SO-S1-AK)

33 Dokumenty
Studenci udostępnili 33 dokumentów w tym kursie
Rok akademicki: 2021/2022
Przesłane przez:
Anonimowy Student
Ten dokument został przesłany przez studenta, takiego jak Ty, który zażyczył sobie zachować anonimowość.
Uniwersytet Śląski w Katowicach

Komentarze

Aby publikować komentarze, zaloguj się lub zarejestruj się.

Przejrzyj tekst

ZUNI

Sprawy domowe, jak małżeństwo i rozwód, załatwiane są indywidualnie, zależnie od przypadku. Kultura Zuni jest kulturą w dużym stopniu społeczną, nie interesującą się zbytnio sprawami, którymi powinna zajmować się jednostka.

Małżeństwo zawiera się niemal bez zalotów. Stosownie do tradycji dziewczęta mają niewiele okazji do rozmawiania z chłopcem na osobności, ale wieczorem, kiedy wszystkie idą do źródła po wodę, niosąc na głowach dzbany, chłopiec może zaczaić się i którąś z nich poprosić o wodę. Jeśli spodoba się dziewczynie, daje mu ona wodę. Może również poprosić, aby zrobiła mu kij do polowania na króliki, po czym ofiarowuje jej królika, którego zabił. Przyjęto się, że chłopcy i dziewczęta nie powinni spotykać się w inny sposób i z pewnością jest dziś wiele kobiet Zuni, które wyszły za mąż, nie mając żadnych innych wstępnych doświadczeń erotycznych.

Kiedy chłopiec zdecyduje poprosić ojca o dziewczynę, udaje się do jej domu. Jak w czasie każdych odwiedzin u Zuni, najpierw próbuje potraw, które stawiają przed nim, a ojciec odzywa się do niego tak, jak powinien odezwać się do każdego gościa: „Przyszedłeś tu zapewne w jakiejś sprawie?”. Na co chłopiec odpowiada: „Tak, przyszedłem tu w związku z twoją córką”. Ojciec woła córkę mówiąc: „Nie mogę decydować za nią. Niech sama odpowie”. Jeśli dziewczyna chce chłopca, matka wychodzi do drugiej izby i przygotowuje posłanie, po czym młodzi kładą się spać już razem.

Następnego dnia dziewczyna myje chłopcu włosy. Po czterech dniach wkłada swój najpiękniejszy strój i zanosi duży kosz pięknej mąki kukurydzianej jako dar do domu jego matki. Poza tym nie ma żadnych innych formalności i cala sprawa nie wzbudza zainteresowania innych.

Jeśli para małżeńska nie jest szczęśliwa i myśli o rozejściu się, szczególnie kiedy nie ma żyjących dzieci, żona uważa za rzecz zasadniczą pełnienie służby w czasie uroczystych świąt. Kiedy znajdzie się tete-a-tete z jakimś mężczyzną, który jej odpowiada, umawia się z nim na spotkanie. W społeczeństwie Zuni nigdy nie uważa się, że trudno jest kobiecie zdobyć męża.

Mniej jest tam kobiet niż mężczyzn, a dla mężczyzny jest większym zaszczytem mieć żonę niż pozostać w domu matki. Mężczyźni nigdy nie okazują sprzeciwu. Kiedy kobieta upewni się, że nie pozostanie niezamężna, zbiera rzeczy należące do małżonka i kładzie je na progu domu (dawniej kładła je na dachu przy otworze kominowym). Rzeczy tych jest niewiele: zapasowa para mokasynów, spódniczka i szarfa używane w tańcu, jeśli je w ogóle posiada, pudełko z cennymi piórami do pałeczek modlitewnych, garnki z farbami do tych pałeczek i do odświeżania masek. Wszystkich bowiem ważniejszych przedmiotów obrzędowych mąż nigdy nie przynosił z domu matki. Kiedy, wróciwszy wieczorem do domu, ujrzy małe zawiniątko jego rodzina rozpaczają i uważani są za nieszczęśliwych. Ale zmiana miejsca zamieszkania bywa przedmiotem krótkotrwałych tylko plotek. Głębsze uczucia pojawiają się bardzo rzadko. Mężowie i żony pozostają wierni prawom, a prawa te nie popierają ani gwałtownych uczuć, zazdrości czy zemsty, ani też przywiązania, które nie godzi się na rozstanie.

Wbrew przypadkowemu charakterowi małżeństwa i rozwodu bardzo duży procent małżeństw wśród Zuni utrzymuje się przez większą część życia małżonków. Sprzeczki są źle widziane i większość małżeństw żyje spokojnie. Trwałość ich jest tym bardziej zastanawiająca, że małżeństwo, nie będąc – jak to ma miejsce w naszej kulturze – formą społeczną, w której koncentrują się wszystkie siły tradycji, stanowi najsilniejszą więź społeczną plemienia Zuni.

Jest to rodzina matrylinearna, którą uroczyście jednoczy posiadanie sakralnych fetyszów i opieka nad nimi. Dom i zgromadzone w nim zboże należą do kobiet: babki i jej sióstr oraz jej córek i wnuczek. Bez względu na to, jakie są losy małżeństw, kobiety z danego domu pozostają w nim przez całe życie.

Tworzą zwarty front. One karmią i troszczą się o sakralne przedmioty, które do nich należą. Strzegą swych tajemnic. Mężowie ich są obcymi, ale bracia, którzy przenieśli się do domów kobiet z innych klanów, pozostają związani z domem swojej matki we wszystkich bieżących sprawach. To oni powracają na okres odosobnienia, kiedy przedmioty sakralne, znajdujące się w domu, stawiane są przed ołtarzem. To oni, a nie kobiety, uczą się dokładnie, co do słowa, rytuału świętego zawiniątka i zapewniają mu wieczną trwałość. Mężczyzna przy każdej ważnej okazji udaje się do domu swojej matki, który, kiedy ta umiera, staje się domem jego siostry; jeśli zaś jego małżeństwo zostaje zerwane, wraca do tej samej twierdzy.

Każdy żonaty syn czy żonaty brat zajmuje się uprawą zboża, które wypełni spichrz jego żony. I tylko wtedy, gdy w domu jego matki lub siostry brak mężczyzny do pracy, troszczy się o pole grupy związanej z nim więzami krwi. Grupę gospodarczą stanowi zespół domowników mieszkających razem, stara babka i jej mąż, jej córki i ich mężowie. Mężowie ci liczą się w grupie z gospodarczego punktu widzenia, chociaż, jeśli chodzi o stronę obrzędową, są w tej samej grupie uważani za obcych.

Kobiety nie mają żadnego obowiązku posłuszeństwa wobec grup swych mężów, podczas gdy dla wszystkich mężczyzn istnieje podwójny obowiązek posłuszeństwa. Są mężami w jednej grupie, a braćmi w drugiej. Oczywiście w rodzinach o większym znaczeniu, takich, które troszczą się o trwałe fetysze, lojalność mężczyzny jako brata ma większą wagę społeczną niż jego lojalność jako męża. We wszystkich rodzinach pozycja mężczyzny nie wynika, jak u nas, z jego pozycji jako żywiciela rodziny, ale z jego roli w stosunku do przedmiotów sakralnych znajdujących się w domu. Mąż, pozbawiony związku z obrzędową własnością domu żony, którą to własność mógłby wykorzystać, dopiero stopniowo osiąga jakąś pozycję, kiedy dorastają jego dzieci. Tylko jako ich ojciec, a nie żywiciel czy mąż ich matki, zdobywa w końcu pewną władzę w domu, gdzie mógł żyć od dwudziestu lat.

Cudzołóstwo nie jest zbrodnią, a gwałtowna reakcja, którą taki czyn wywołuje, rozładowuje się w ramach układów małżeńskich.

Dom oparty na zasadach matrylinearnych i matrylokalnych wymaga oczywiście innego podziału władzy niż te, które my znamy. Ale i w społeczeństwach matrylinearnych niepodobna zazwyczaj obejść się bez władzy mężczyzny w gospodarstwie, jeśli nawet ojciec nie odgrywa w nim roli. Brat matki jako głowa takiego domu jest rozjemcą i na nim spoczywa odpowiedzialność. Ale Zuni nie uznają żadnej władzy nadanej bratu matki, a już na pewno nie uznają władzy nadanej ojcu. Żaden z nich nie ma prawa karać dzieci ze swego domu.

Wszędzie indziej na świecie małżeństwo wiąże się z prawem własności i wymianą gospodarczą i we wszystkich tego rodzaju okazjach prerogatywy należą do rodziców lub starszyzny. Ale w małżeństwie Zuni nie ma elementów, które mogłyby interesować starszyznę. Małe znaczenie, jakie Indianie Pueblo przywiązują do własności, czyni sprawę drugorzędną nie tylko z nastręczającej gdzie indziej tyle problemów instytucji małżeństwa, ale i z szeregu innych, które – zgodnie z odmiennymi formami kulturowymi – wiążą się z lokatą własności grupy w sposób korzystny dla młodego mężczyzny. Zuni eliminują takie okazje.

Ogólnie to mężczyźni (chłopcy) poddawani są we wczesnym wieku inicjacjom, biorą udział w rytuałach (kobiety też mają prawo uczestniczyć w niektórych z nich, ale to zadanie przede wszystkim mężczyzn. Kobiety są rzadko obecne podczas obrzędów. Kapłanami, czarownikami-uzdrowicielami itp są mężczyźni.)

W życiu gospodarczym czyny i motywacje jednostki są w niezwykłym stopniu pozbawione elementów osobistych. Jednostką gospodarczą jest nietrwała grupa mężczyzn. Jądrem rodziny, grupą stałą, jest grupa złączonych pokrewieństwem kobiet, ale kobiety te nie sprawują ważnych funkcji w większych

W przeciwieństwie do innych plemion sąsiednich, wśród Zuni miesiączka nie ma większego znaczenia w życiu kobiet. Nie ma żadnych specjalnie budowanych domków, które mają służyć odosobnieniu kobiety w tym czasie.

Nie cierpią na skutek kompleksu winy i nie uważają płci za szereg pokus, którym należy się opierać ciężkim wysiłkiem woli. Czystość jako sposób życia traktują bardzo niechętnie i w ich opowieściach krytykuje się jak najostrzej te dumne dziewczyny, które bronią się przed małżeństwem w młodości, pozostają w domu i pracują, odrzucając okazje, w których młodzi ludzie mogliby podziwiać je w przyjęty sposób.

Miłe stosunki między płciami są tylko jednym aspektem miłych stosunków między ludźmi. Tam, gdzie my dokonujemy podstawowych rozróżnień, oni mówią po prostu: „Wszyscy go lubią. Ma zawsze miłostki z kobietami" albo „Nikt go nie lubi. Nie ma szczęścia do kobiet". Płeć jest cząstką szczęśliwego życia.

DOBU

Wewnątrz tego lokalnego zgrupowania istnieje inne, w którym obowiązuje inny typ zachowania. Można zwrócić się do niego o poparcie w życiu. Grupą tą nie jest rodzina, nie ma bowiem w niej ojca, czy jego braci i sióstr, ani rodzonych dzieci danego człowieka. Jest to trwała i nie rozpadająca się grupa z linii matrylinearnej. Jej członkowie, póki żyją, mają swoje ogrody i siedziby we wspólnej wiosce, po śmierci grzebie się ich na wspólnej działce na ziemi przodków.

Centralnym miejscem każdej wsi jest cmentarz zarośnięty krzakami rycynusa o błyszczących liściach. Na tym cmentarzu spoczywają krewni z linii matki, mężczyźni i kobiety, za życia „właściciele” wsi, teraz pogrzebani w jej centrum.

Wokół niego grupują się domy o płaskich dachach należące do żyjących członków linii matrylinealnej. W obrębie tej grupy istnieje dziedziczenie i ścisła współpraca. Nosi on nazwę „mleka matki” – susu, a należą tu potomkowie żeńskiej linii oraz bracia tych kobiet w każdym pokoleniu. Nie obejmuje ona dzieci owych braci, te bowiem należą do wiosek swoich matek, to jest grup, wobec których żywi się na ogół największą wrogość. Susu, często razem z inną, blisko spokrewnioną susu, zamieszkuje własną wieś, której odrębność jest ściśle przestrzegana.

Małżeństwo można zawrzeć tylko z kimś spoza tego zaufanego kręgu. Pozostaje ono w obrębie zespołu i dlatego łączy dwie wsie, między którymi panuje wrogość. Małżeństwo nie łagodzi tej wrogości. Od samego początku istniejące zwyczaje wzmagają walkę i urazy między grupami, które ono wiąże.

To właśnie akt wrogości przyszłej teściowej zapoczątkowuje małżeństwo. Tarasuje ona sobą drzwi domu, w którym młody człowiek śpi z jej córką, i w ten sposób zostaje on schwytany i zatrzymany aż do publicznej ceremonii zaręczyn. Od osiągnięcia dojrzałości chłopiec co noc sypiał w domach niezamężnych dziewcząt. Na mocy prawa zwyczajowego własny dom jest przed nim zamknięty. Przez kilka lat wymyka się, często zmieniając dziewczęta i opuszczając dom na długo przed świtem. Jeśli go w końcu złapią, to zazwyczaj dzieje się tak, dlatego że znużyły go częste zmiany partnerek i związał się trwałej z którąś z nich. Nie zachowuje już dawnej ostrożności i nie zrywa się tak wcześnie. Niemniej nigdy nie uważa się, że dobrowolnie przyjął na siebie zniewagę małżeństwa, a przeciwnie uważa się, że zostaje do tego zmuszony przez stojącą w progu starą wiedźmę, swą przyszłą teściową. Kiedy mieszkańcy wsi, krewni dziewczyny ze strony matki, ujrzą starą kobietę stojącą nieruchomo w drzwiach, zbierają się, młoda para na oczach gapiów schodzi z góry i siada na macie rozłożonej na

ziemi. Mieszkańcy wsi przypatrują się jej przez pół godziny, a potem stopniowo się rozchodzą. Nie dzieje się nic więcej i właściwie do tego sprowadza się akt zaręczyn.

Od tej chwili młody człowiek musi liczyć się ze wsią swej żony. Pierwsze żądania dotyczą pracy. Teściowa daje mu natychmiast motykę z poleceniem: „Teraz pracuj”. Musi uprawiać ogród pod dozorem teściów. Kiedy oni gotują i jedzą, nie może zaprzestać pracy, nie wolno mu bowiem jeść w ich obecności. Stoi przed nim podwójne zadanie: kiedy skończy pracę przy bulwach teścia, czeka go jeszcze praca we własnym ogrodzie na gruntach swojej rodziny. Teść daje swobodne ujście swej żądzy władzy i swobodnie wykorzystuje ową władzę nad zięciem. Taka sytuacja trwa przez rok lub więcej. Ale nie tylko sam chłopiec zostaje uwikłany przez małżeństwo, również jego krewnych obciąża ono pewnymi zobowiązaniami. Ciężary nakładane na jego braci w formie dostarczenia koniecznych narzędzi ogrodniczych i kosztownego daru ślubnego są tak wielkie, że młodzi ludzie, kiedy zaręczy się ich brat, uciekają, angażując się u białych werbowników do pracy najemnej.

Kiedy członkowie susu pana młodego zgromadzą w końcu dary ślubne, zanoszą je uroczyście do wsi panny młodej. Wtedy zbiera się grupa złożona z braci i sióstr pana młodego, jego matki i jej braci i sióstr. Ojca się wyklucza, podobnie jak mężów i żony członków tej grupy oraz dzieci wszystkich mężczyzn. Zebrana grupa ofiarowuje dary susu panny młodej. Jednakże dwie grupy nie łączą się w przyjacielskiej zgodzie. Grupa panny młodej oczekuje na tę drugą na najdalszym krańcu wsi. Goście zatrzymują się na skraju własnej. Ostentacyjnie zachowują się tak, jakby nie zdawali sobie sprawy ze wzajemnej obecności. Dzieli ich duża przestrzeń. Jeśli zauważą drugą grupę, spoglądają na nią z nienawiścią.

Zawieranie małżeństwa cechuje zimna formalistyka. Susu panny mlodej idzie do wsi pana mlodego i przechodzi przez nia w uroczystym pochodzie, niosac dar (znaczna ilość niegotowanego jedzenia). Następnego dnia krewni mlodego rewanzuja się podarowaniem bulw. Ślub: pan młody otrzymuje od teściowej w jej wsi lyzke strawy, a panna mloda dostaje to samo od swiekry we wiosce pana młodego.

Małżeństwo bowiem daje początek nowemu związkowi, w którym są w poszanowaniu zażyłość i wspólnota interesów. Mieszkańcy wyspy Dobu nie rozwiązują swych problemów małżeńskich, ignorując po prostu związki małżeńskie.

Dobuańczycy mają wspólne pomieszczenie dla męża i żony i zazdrośnie strzegą spokoju we własnym domu. Para małżeńska stara się również wspornic o plony z ogrodu dla siebie i swoich dzieci. Ale spełniając te dwa wymagania, które wydają się tak elementarne człowiekowi wychowanemu w cywilizacji zachodniej, Dobuańczycy stają przed bardzo trudnymi problemami. Do największej lojalności zobowiązani są wobec swojej susu. Jeśli para małżeńska miałaby nietykalny własny dom i ogród, to na czyim gruncie i pod czyim nieprzyjaznym okiem – susu żony czy susu męża? Problem ten rozwiązują dość logicznie w sposób zrozumiały, lecz dość niezwykły. Od ślubu aż do śmierci małżeństwo mieszka na przemian we wsi męża i we wsi żony.

Co drugi rok każde z małżonków ma poparcie własnej grupy i ma przewagę w rodzinie, a w następnym roku ta sama strona jest ledwo tolerowanym przybyszem, który musi się kryć przed mieszkańcami wsi swego współmałżonka. Skutkiem tego Dobuańczycy podzieleni są na dwie grupy, zawsze sobie przeciwstawne: do pierwszej należą ci, którzy pochodzą z linii matki – nazywa się ich właścicielami wsi; do drugiej zaś ci, którzy się w nią wżenili, oraz dzieci właścicieli – mężczyzn. Pierwsza grupa może stawiać w niekorzystnym położeniu tych, którzy przebywają we wsi jedynie czasowo, na skutek zawartego małżeństwa. Właściciele tworzą zwarty front, natomiast grupa obcych odznacza się małą spoistością. Zarówno zasady, jak praktyka Dobuańczyków przeciwstawiają się jednoczeniu dwóch wsi na skutek licznych związków małżeńskich. Im dalsze wsie wiążą się tego

Drugiemu dobuańskiemu wymogowi, stawianemu partnerom w małżeństwie, nadają równie trudny charakter instytucje kulturowe: wymaga się od nich, aby uprawiali ogród wspólnie dla siebie i swoich dzieci. Wymóg ten popada w konflikt z podstawowymi przywilejami i prerogatywami magicznymi.

Ogród męża i ogród żony są całkowicie oddzielone. Bulwy przeznaczone do sadzenia stanowią po wieczne czasy odrębną własność i rosną wraz z magicznymi zaklęciami również przekazywanymi osobno i nie składanymi do wspólnej puli. Złe zbiory w czyimś ogrodzie wywołują głęboką urazę i dają podstawę do kłótni małżeńskich i rozwodu. Jednak małżonkowie pracę w ogrodzie wykonują wspólnie; te ogrody stanowią nienaruszalną własność prywatną męża lub żony i ich dzieci, podobnie jak dom, natomiast płody z obu ogrodów gromadzone są do wspólnego użytku.

Kiedy małżeństwo zostanie rozwiązane przez śmierć lub kiedy umrze ojciec – jeśli nawet ojciec i matka rozeszli się wiele lat przedtem – cała żywność pochodząca ze wsi ojca, każdy ptak, owca czy ryba, staje się ścisłym tabu dla jego dzieci. Jedynie za życia ojca mogą je bez szkody spożywać, co stanowi niełatwe ustępstwo Dobu wobec faktu, że dzieci są wychowywane przez oboje rodziców. Podobnie w razie śmierci ojca zakazuje się dzieciom wstępu do jego wsi. Oznacza to, że kiedy tylko można już nie brać pod uwagę potrzeb związku małżeńskiego, wieś matki zgłasza do nich pretensje, wzbraniając się przed wszelkim kontaktem z linią wyjętą spod prawa. Kiedy jako ludzie dorośli lub nawet starcy muszą zanosić jedzenie do wsi swego ojca w ramach wymiany obrzędowej, zatrzymują się bez ruchu z pochyloną głową na jej skraju, podczas gdy inni zanoszą do wsi to, co oni przynieśli. Czekają, dopóki tamci nie wrócą, po czym cały ten pochód kieruje się z powrotem do wsi matki.

Wieś ojca nazywana jest „miejscem pochylenia głowy". Zakaz zbliżania się do wsi nieżyjącego małżonka jest nawet surowszy. Należy zatrzymać się w jeszcze większej odległości albo iść drogą, która wieś omija.

Zazdrość, podejrzliwość, surowa wyłączność własności, tak charakterystyczne dla Dobu, wszystkie te cechy grają pierwszoplanową rolę w małżeństwie dobuańskim, ale niemożliwością jest ocenić je w pełni, jeśli nie weźmiemy także pod uwagę ich sposobu życia pod innymi względami. Motywacje przenikające całą egzystencję Dobu są nadzwyczaj ograniczone. Są godne uwagi ze względu na konsekwencję, z jaką wcielają się w tradycjach tej kultury, oraz ze względu na granice, do jakich je doprowadzono. Same w sobie odznaczają się prostotą właściwą manii. Cała egzystencja Dobuańczyków jest „walką na noże”, każdą korzyść uzyskuje się kosztem pokonanego rywala. Jednakże walka czy konkurencja jest tu różna od kultury wybrzeża północno-zachodniego, gdzie rywalizacja odbywa się na oczach wszystkich, a konflikt ma charakter bezczelny i zupełnie jawny. U Dobu przebiega on skrycie i zdradziecko. Człowiekiem dobrym, takim, któremu się powiodło, jest ten, który cichcem wysadził drugiego z siodła.

Ogród uważa się powszechnie za miejsce tak bardzo prywatne, odosobnione, że zwyczajowo mężczyzna i kobieta miewają tam stosunki płciowe.

Każdy dokonuje wymiany indywidualnie, zachowując się wobec swego partnera jak zalotnik. Zaklęciami gwarantującymi powodzenie w kula są zaklęcia miłosne. W sposób magiczny usposabiają one partnera do spojrzenia łaskawym okiem na zaloty oferenta. Przydają mu nieodpartego uroku fizycznego, wygładzając skórę i blizny po liszajach, przydając czerwieni wargom i sprawiając, że ciało jego staje się wonne dzięki perfumom i maściom. W niedorzecznym rozumieniu Dobu jedynie ekwiwalent skłonności fizycznej może uczynić wiarygodnym obraz pokojowej i korzystnej wymiany kosztowności.

Zgodnie z dobuańską zasadą ofiarą pada człowiek najbliższy zmarłemu, to znaczy współmałżonek. Dobuańczycy wierzą, że człowiek, z którym dzieli się łoże, może być sprawcą śmiertelnej choroby.

Mąż posłużył się zaklęciami sprowadzającymi chorobę, a żona użyła swych czarów. Bo choć kobiety mogą także znać zaklęcia sprowadzające chorobę, to jednak mężczyźni zawsze przypisują im szczególny rodzaj mocy, a utarty zwyczaj im przypisuje winę w wypadku śmierci lub nieszczęścia. Wróżbita, wezwany, by wskazać mordercę, nie jest związany tą konwencją i posądza o spowodowanie śmierci równie często mężczyznę, jak kobietę. Ta konwencja wskazuje raczej na istniejący antagonizm między płciami niż na rzeczywiste istnienie usiłowań morderstw.

W każdym razie mężczyźni przypisują kobietom specjalne i łajdackie metody, przypominające metody czarownic latających na miotłach z tradycji europejskiej. Czarownice Dobu opuszczają ciała uśpione u boku mężów i latają w powietrzu, aby spowodować jakiś wypadek – upadek człowieka z drzewa czy zerwanie się łodzi z kotwicy – albo też wyjmują duszę z wroga, który wskutek tego opada z sil i umiera. Mężczyźni żyją w tak wielkim lęku przed tymi machinacjami swoich kobiet, że wierząc, iż kobiety trobriandzkie nie praktykują czarów, tylko na Trobriandach przybierają dumną postawę, a nigdy nie robią tego w domu. U Dobu mąż boi się żony przynajmniej tak samo, jak żona boi się męża.

Jeśli jedno z małżonków zachoruje poważnie, wówczas obydwoje powinni natychmiast przenieść się do wsi tego, które zostało dotknięte chorobą – jeśli właśnie w owym roku mieszkali we wsi drugiego małżonka. Śmierć powinna nastąpić, jeśli to tylko możliwe, tam, gdzie owdowiały małżonek znajduje się w mocy susu zmarłego. Żyjący małżonek jest wrogiem w obrębie wsi, wiedźmą lub czarownikiem, który spowodował wyłom we wrogich szeregach. Susu zwiera front wokół ciała swego zmarłego członka. Tylko oni mogą dotykać zwłok czy spełniać obowiązki związane z pogrzebem. Tylko im wolno wznosić żałobne okrzyki. Pozostałemu przy życiu małżonkowi wzbronione jest najsurowiej przebywanie w pobliżu miejsca, gdzie wykonywane są te czynności.

Krewni wdowca muszą nie tylko pracować w jego ogrodach w okresie żałoby, lecz spadają na nich jeszcze cięższe obowiązki. Po pogrzebie muszą zapłacić za pogrzeb wsi zmarłej. Przynoszą gotowane bulwy synowi siostry nieboszczki, który ją pogrzebał, i wspaniały dar w postaci surowych bulw, które roznosi się we wsi zmarłej i rozdziela między jej krewnych, przy czym członkowie susu otrzymują większe porcje. Wdowa jest podobnie traktowana przez krewnych jej zmarłego męża.

Żałobnik może być zwolniony z tych obowiązków, jeżeli jego klan złoży na rzecz klanu zmarłej dalsze dary. Członkowie klanu przynoszą dar złożony z surowych bulw i wszystko odbywa się podobnie, jak w już opisanym przypadku, po czym krewni zmarłego uwalniają go od żałoby zdejmując mu sznur z szyi i zmywając węgiel drzewny z ciała. Wszyscy tańczą, a krewni odprowadzają go z powrotem do jego wsi. Rok pokuty się skończył. Nigdy nie wraca do wsi swojej małżonki. Jeśli uwalnia się od żałoby wdowca, wówczas oczywiście jego dzieci pozostają we wsi prawdziwych krewnych, gdzie ich ojcu nigdy nie wolno już wejść.

Zabójstwo może zostać dokonane zarówno za pomocą środków niemagicznych, jak i magicznych. Równie powszechnie podejrzewa się o zabicie za pomocą trucizny, co czarów. Żadna kobieta ani przez chwilę nie zostawi bez opieki swego garnka z obawy, aby ktoś się do niego nie dobrał. Poszczególne jednostki posiadają różne własne trucizny, które wypróbowują tak, jak wypróbowują swe magiczne zaklęcia. Jeśli okaże się, że trucizny te są w stanie zabić, wówczas nadają się do rozwiązywania poważnych konfliktów.

„Mój ojciec opowiadał mi o tym. To się nazywa budobudo. Dużo tego rośnie w morzu. Chciałem to wypróbować. Wycisnęliśmy z tego sok. Wziąłem orzech kokosowy, wypiłem z niego mleko, wycisnąłem sok z budobudo do skorupy i zatkałem ją. Na drugi dzień dałem go dziecku, ze słowami:

„Piłem już to, ty też możesz się napić. W południe dziecko zachorowało. A w nocy umarto. Była to córka siostry ze wsi mojego ojca. Mój ojciec otruł budobudo jej matkę. Ja otrułem później pozostałą

Czy ten dokument był pomocny?
To jest dokument premium. Niektóre dokumenty na Studocu są premium. Przejdź na wersję premium, aby odblokować.

Cechy kulturowe plemion Zuni i Doby według Ruth Benedict

Kurs: Antropologia kulturowa (05-SO-S1-AK)

33 Dokumenty
Studenci udostępnili 33 dokumentów w tym kursie
Czy ten dokument był pomocny?

To jest podgląd

Chcesz uzyskać pełny dostęp? Wykup pakiet Premium i odblokuj wszystkie strony :9
  • Uzyskaj dostęp do wszystkich dokumentów

  • Zdobądź nieograniczoną ilość pobrań

  • Popraw swoje oceny

Prześlij

Udostępnij dokumenty, aby odblokować

Masz już pakiet Premium?
ZUNI
Sprawy domowe, jak małżeństwo i rozwód, załatwiane są indywidualnie, zależnie od przypadku.
Kultura Zuni jest kulturą w dużym stopniu społeczną, nie interesującą się zbytnio sprawami, którymi
powinna zajmować się jednostka.
Małżeństwo zawiera się niemal bez zalotów. Stosownie do tradycji dziewczęta mają niewiele okazji
do rozmawiania z chłopcem na osobności, ale wieczorem, kiedy wszystkie idą do źródła po wodę,
niosąc na głowach dzbany, chłopiec może zaczaić się i którąś z nich poprosić o wodę. Jeśli spodoba się
dziewczynie, daje mu ona wodę. Może również poprosić, aby zrobiła mu kij do polowania na króliki,
po czym ofiarowuje jej królika, którego zabił. Przyjęto się, że chłopcy i dziewczęta nie powinni
spotykać się w inny sposób i z pewnością jest dziś wiele kobiet Zuni, które wyszły za mąż, nie mając
żadnych innych wstępnych doświadczeń erotycznych.
Kiedy chłopiec zdecyduje poprosić ojca o dziewczynę, udaje się do jej domu. Jak w czasie każdych
odwiedzin u Zuni, najpierw próbuje potraw, które stawiają przed nim, a ojciec odzywa się do niego
tak, jak powinien odezwać się do każdego gościa: „Przyszedłeś tu zapewne w jakiejś sprawie?”. Na co
chłopiec odpowiada: „Tak, przyszedłem tu w związku z twoją córką”. Ojciec woła córkę mówiąc: „Nie
mogę decydować za nią. Niech sama odpowie”. Jeśli dziewczyna chce chłopca, matka wychodzi do
drugiej izby i przygotowuje posłanie, po czym młodzi kładą się spać już razem.
Następnego dnia dziewczyna myje chłopcu włosy. Po czterech dniach wkłada swój najpiękniejszy
strój i zanosi duży kosz pięknej mąki kukurydzianej jako dar do domu jego matki. Poza tym nie ma
żadnych innych formalności i cala sprawa nie wzbudza zainteresowania innych.
Jeśli para małżeńska nie jest szczęśliwa i myśli o rozejściu się, szczególnie kiedy nie ma żyjących
dzieci, żona uważa za rzecz zasadniczą pełnienie służby w czasie uroczystych świąt. Kiedy znajdzie się
tete-a-tete z jakimś mężczyzną, który jej odpowiada, umawia się z nim na spotkanie. W
społeczeństwie Zuni nigdy nie uważa się, że trudno jest kobiecie zdobyć męża.
Mniej jest tam kobiet niż mężczyzn, a dla mężczyzny jest większym zaszczytem mieć żonę niż
pozostać w domu matki. Mężczyźni nigdy nie okazują sprzeciwu. Kiedy kobieta upewni się, że nie
pozostanie niezamężna, zbiera rzeczy należące do małżonka i kładzie je na progu domu (dawniej
kładła je na dachu przy otworze kominowym). Rzeczy tych jest niewiele: zapasowa para mokasynów,
spódniczka i szarfa używane w tańcu, jeśli je w ogóle posiada, pudełko z cennymi piórami do pałeczek
modlitewnych, garnki z farbami do tych pałeczek i do odświeżania masek. Wszystkich bowiem
ważniejszych przedmiotów obrzędowych mąż nigdy nie przynosił z domu matki. Kiedy, wróciwszy
wieczorem do domu, ujrzy małe zawiniątko jego rodzina rozpaczają i uważani są za nieszczęśliwych.
Ale zmiana miejsca zamieszkania bywa przedmiotem krótkotrwałych tylko plotek. Głębsze uczucia
pojawiają się bardzo rzadko. Mężowie i żony pozostają wierni prawom, a prawa te nie popierają ani
gwałtownych uczuć, zazdrości czy zemsty, ani też przywiązania, które nie godzi się na rozstanie.
Wbrew przypadkowemu charakterowi małżeństwa i rozwodu bardzo duży procent małżeństw wśród
Zuni utrzymuje się przez większą część życia małżonków. Sprzeczki są źle widziane i większość
małżeństw żyje spokojnie. Trwałość ich jest tym bardziej zastanawiająca, że małżeństwo, nie będąc
jak to ma miejsce w naszej kulturze formą społeczną, w której koncentrują się wszystkie siły
tradycji, stanowi najsilniejszą więź społeczną plemienia Zuni.
Jest to rodzina matrylinearna, którą uroczyście jednoczy posiadanie sakralnych fetyszów i opieka nad
nimi. Dom i zgromadzone w nim zboże należą do kobiet: babki i jej sióstr oraz jej córek i wnuczek. Bez
względu na to, jakie są losy małżeństw, kobiety z danego domu pozostają w nim przez całe życie.

Dlaczego treść niniejszej strony jest nieostra?

To dokument dla subskrybentów wersji Premium. Zostań subskrybentem wersji Premium, aby przeczytać cały dokument.

Dlaczego treść niniejszej strony jest nieostra?

To dokument dla subskrybentów wersji Premium. Zostań subskrybentem wersji Premium, aby przeczytać cały dokument.

Dlaczego treść niniejszej strony jest nieostra?

To dokument dla subskrybentów wersji Premium. Zostań subskrybentem wersji Premium, aby przeczytać cały dokument.